Jaka piękna katastrofa (cz. 1)

Refleksje po lekturze publikacji "Odporność i rozwój? Polski sektor obywatelski po 20 latach obowiązywania ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie".

Autor: Piotr Frączak

…czyli NIW a 20 lat Ustawy o pożytku

Tytuł tekstu oddaje moje odczucia po lekturze publikacji „Odporność i rozwój? Polski sektor obywatelski po 20 latach obowiązywania ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie” (pod red. Wojciecha Kaczmarczyka, Przemysława Jaśkiewicza, Konrada Burdyki, Warszawa 2023) (Kliknij). Zastanawiam się, czy to raczej próba „przykrycia” pewnej nieudolności, czy raczej zupełny brak samokrytycyzmu? Bo przecież to w istocie przyznanie się – choć przecież nie wprost – do tego, że tak wiele trzeba było zmienić, by nic się nie zmieniło. Można powiedzieć – i taka narracja dominuje w rozdziale I (Piotr Gliński, Wojciech Kaczmarczyk – „Informacja o realizacji działań na rzecz wsparcia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w latach 2016–2023”) i w aneksie – że coś się jednak udało. Udało się wydać sporo pieniędzy i wprowadzić nowe instytucje (np. NIW, Komitet ds. Pożytku Publicznego). Problem w tym, że miało to być odpowiedzią na bolączki sektora, miało być podstawą zapowiadanych zamian w ustawie o pożytku, której 20-lecie świętowane jest właśnie tą publikacją NIW-u. A tu – jak pokazuje sama publikacja – niewiele się zmieniło.

Warto sobie uświadomić, że osiem lat (rządy lat 2015-2023) z dwudziestoletniej historii ustawy to prawie połowa. Oznacza to, że rząd Prawa i Sprawiedliwości (wraz z okresem 2005-2007) wdrażał ustawę o pożytku tyle samo czasu, co pozostałe rządy. Więcej – już w 2015, gdy przejmował władzę m.in. pod hasłami wspierania społeczeństwa obywatelskiego, wszyscy wiedzieli, że ustawa ta wymaga daleko idących zmian. To miał być jeden z głównych celów planowanych zmian. Czytając właściwie wszystkie teksty poświęcone ustawie znajdujemy tam jej krytykę – co nie działa, co trzeba zmienić. Krytykuje się ustawę, ale w istocie oznacza to krytykę ośmiu lat ostatnich rządów. Trzeba zadać pytanie – dlaczego tego nie naprawiliście? Przy takiej większości w Sejmie, przy przychylności Prezydenta, przy powstaniu NIW-u, KPP itp.

O tym jak nie udało się przygotować strategii rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, znowelizować ustawy o pożytku, pisałem wielokrotnie (np. Jak to z NIW-em było – Kliknij) więc teraz tylko dowody zaczerpnięte bezpośrednio z omawianej publikacji. Ponieważ składa się ona z różnych tekstów różnych autorów na różny temat – trzeba będzie to robić po kolei.

Po pierwsze fikcja OPP

Zacznę od tekstu mojej koleżanki, Katarzyny Sadło. Ze zdziwieniem znalazłem jej nazwisko wśród autorów i tym bardziej z zainteresowaniem przeczytałem fragment jej autorstwa pt. „Czy wytworzyła się superliga organizacji pożytku publicznego, a jeśli tak, to jakie są tego konsekwencje?”. Tekst dotyczy organizacji pożytku publicznego i możemy w nim wyczytać: „Choć sama ich idea była naprawdę dobra oraz bardzo potrzebna sektorowi pozarządowemu w pierwszych dekadach jego rozwoju w nowej politycznej i społecznej rzeczywistości, to już jej przełożenie na prawo, a zwłaszcza późniejsza praktyka (nie)stosowania tego prawa zgodnie z intencjami ustawodawcy sprawiły, że właściwie niewiele by zmieniło całkowite zlikwidowanie specjalnego statusu OPP i zrównanie w przywilejach wszystkich organizacji pozarządowych. (…) w praktyce owa elitarność jest tylko pozorna, natomiast podział organizacji pozarządowych na „ligę” oraz „superligę” – czysto fikcyjny. A ponieważ nic tak nie psuje państwa (i nie demoralizuje obywateli) jak utrzymywanie prawnej fikcji, bardzo bym chciała, żeby odbyła się wreszcie poważna i szeroka dyskusja o stanie sektora i o tym, co zrobić z jego patologiami, do których zaliczam m.in. niektóre zjawiska specyficzne dla organizacji pożytku publicznego”. Jakie to patologie?

1. „Status organizacji pożytku publicznego może bowiem – po spełnieniu kilku wymogów czysto formalnych i często pozostających tylko na papierze – uzyskać praktycznie każda działająca 2 lata organizacja (…)”. Co więcej – jak pisze autorka – na „liście organizacji ze statusem OPP znajdziemy nawet stowarzyszenia zrzeszające osoby żyjące z prowadzenia pseudohodowli psów udających rasowe, a przecież nie działają one na rzecz ogółu społeczeństwa”, a możliwe jest nawet „utrzymać status organizacji pożytku publicznego ze wszystkimi wynikającymi z niego przywilejami, jeśli z publicznie dostępnego sprawozdania wynika, że działalność (formalnie) pożytku publicznego finansuje gigantyczne straty na działalności gospodarczej (…)”.

2. „(…) niechęć kolejnych rządów do uregulowania patologii subkont sprawiła, że w praktyce z prawa do pozyskiwania 1,5% podatku, który powinien trafiać do wspólnej kasy i służyć realizacji zadań publicznych, korzystają nawet osoby fizyczna”. Autorka dodaje, że o problemie wiadomo już od bardzo dawna, m.in. że – tu cytat – „alarmował [o nim – dop.] portal Niepelnosprawni.pl już 10 lat temu w artykule Sprywatyzowany pożytek publiczny, w którym wypowiedziało się kilkoro przedstawicieli organizacji prowadzących takie subkonta, ale mających świadomość, że są one wypaczeniem idei organizacji pożytku publicznego”.

3. „Ustawowe wymagania wobec organizacji pożytku publicznego są wbrew pozorom niewygórowane, ale też w dużej mierze nieweryfikowalne, bo nawet nie wiadomo, kto chciałby (i umiałby) to robić. Wewnętrzny organ kontroli nie zawsze chce oraz potrafi rzetelnie nadzorować sposób zarządzania organizacją. Państwo umie i często nawet chce kontrolować organizacje, ale zazwyczaj wtedy, gdy ma jakąś polityczną agendę, a sama kontrola jest formą „dyscyplinowania” niewygodnej organizacji, nie pilnowania standardów”.

Jak tu nie zgodzić się z tą diagnozą? To wszystko prawda. Problem, że te patologie były oczywiste już w 2015 roku, jeszcze przed powstaniem NIW-u. Jak to się stało, że nic z tym przez 8 lat nie zrobiono? W większości nawet nie próbowano. W większości, bo przecież była próba. Przewodniczący Komitetu ds. Pożytku Publicznego – jak czytamy w tekście sygnowanym przez samego Przewodniczącego – przygotował projekt ustawy o sprawozdawczości organizacji pozarządowych. Tak – przygotował w 2021 roku. Projekt ten skrytykowany przez organizacje nie znalazł nawet poparcia własnego rządu i przez lata nie przebrnął rządowej ścieżki legislacyjnej. Więcej kolega Przewodniczącego z Komitetu do spraw Pożytku Publicznego zgłosił konkurencyjny projekt (tzw. Lex Woś).

Trzeba więc podsumować. Wymowa artykułu jest jasna. Ostatnie osiem lat w kontekście wskazanych patologii ustawy o pożytku to prosty grzech zaniechania. Nie ma czym się chwalić.