100 numer biuletynu #prosteNGO to doskonała okazja by przypomnieć, że w uproszczeniach dla organizacji nie chodzi jedynie o ograniczenie i drobne korekty niedoskonałych aktów prawnych, ale także, a może i przede wszystkim, o zmianę podstaw działania społecznego, które ma się opierać na wolnościach obywatelskich, prawdziwej zasadzie pomocniczości i rzeczywistym partnerstwie. Oznaczać to musi nie tylko zmianę prawa, ale także zmianę filozofii rządzenia i podejścia administracji, która ma pełnić rolę służebną wobec obywateli.
Autor: Piotr Frączak
Po pierwsze…
W marcu 2023 grupa ekspertów podjęła się zadania zaproponowania najpilniejszych zmian w Ustawie o działalności pożytku publicznego, którego owocem był tekst “O pożytku publicznym po dwóch dekadach” (Kliknij). Określono tam priorytetowe zadania. Jako pierwszy z nich uznano:
Wyodrębnienie mechanizmów finansowania aktywności obywatelskiej rozumianej jako realizacja prawa do zrzeszania się i oddolnych inicjatyw obywateli – od zlecania realizacji zadań publicznych rozumianego jako realizacja zasady pomocniczości. Identyczne procedury nie powinny być stosowane do zadań mających na celu pobudzenie aktywności obywatelskiej”.
Efektem tej deklaracji były wstępne propozycje (por. Piotr Choroś, Piotr Drygała, Piotr Frączak Ustawa o pożytku – proponowane zmiany. Rozwój aktywności obywatelskiej Kliknij). Oczywiście, w oparciu o dzisiejsze doświadczenia, wszyscy myślą o wspieraniu aktywności społecznej jako zlecania zadań publicznych. Dlatego główne prace poszły w kierunku nowelizacji ustawy o pożytku i wprowadzeniu nowych trybów. Czas jednak rozpocząć debatę na temat innych możliwości finansowania małych organizacji, których w swej istocie są kolektywnym działaniem obywateli. Tu potrzeba nie tylko zmiany prawa, ale także zmiany mentalności.
Błąd ustawy…
O tym, że ustawa próbując połączyć dwie wizje współpracy (zlecanie zadań i wspieranie aktywności) stworzyła potworka (to moja ocena Kliknij). Z jednej strony administracja wspiera aktywność udając, że to zlecanie zadań, organizacje udają, że realizują zadania próbują w ten sposób finansować swoją misję. Pomieszanie wspierania i powierzania zadań – decyduje dobra wola decydentów, a nie przesłanki merytoryczne – to tylko czubek tej góry logowej, z którą mamy do czynienia. Innym przejawem tego systemowego błędu było wpisanie do ustawy inicjatywy lokalnej, która również miesza te dwa porządki – rygor zlecania zadań z wolnością aktywności obywatelskiej. Problem ten zauważają zarówno przedstawiciele organizacji pozarządowych jak i samorządowych. Ci, którzy chcieliby zracjonalizować współpracę.
Proste, ale trudne…
Rozwiązanie wydaje się proste. Oto w ustawach samorządowych zapisane jest (Art. 7. 1.), że zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy, które w szczególności obejmują m.in. wspierania i upowszechniania idei samorządowej, w tym wdrażania programów pobudzania aktywności obywatelskiej. Dlaczego więc, w ustawie samorządowej nie może być zapisane, że w gminie (trzymajmy się tego poziomu) może być realizowany fundusz inicjatyw społecznych (czy lokalnych, sąsiedzkich – nazwa jest kwestią wtórną) w ramach którego mogą być udzielone dotacje na finansowanie oddolnej aktywności. Budżet funduszu, jego wymagania oraz sposób przekazania środków określa uchwałą Rada Gminy. Czy nie byłby to także przejaw prawdziwej samorządności? Ale jak to – już słyszę te głosy – to gminy same miałyby, nie przymuszone i ograniczone jakąś ustawą, decydować jak chcą wspierać aktywność swoich mieszkańców? Czy to nie za daleko idąca decentralizacja? Czy to nie anarchia? Dla tych co obawiają się samorządności przypomnienie. Pierwsze programy współpracy w 1995 roku (bez żadnych nacisków ustawowych) powstawały z dobrej woli samorządów i we współpracy z aktywnymi obywatelami. To dopiero w 1999 roku przekształcono to w nakaz administracyjny.
Trzeba jednak pamiętać, że…
Tu kilka zastrzeżeń. Podstawową, choć przecież nie jedyną, formą aktywności obywatelskiej są organizacje pozarządowe. Dlatego próby ograniczenia wspierania aktywności lokalnej do inicjatyw nieformalnych, sąsiedzkich to „wylewanie dziecka z kąpielą”. Mieszkańcy powinni mieć szansę być wspierani w swojej aktywności zarówno w ramach swoich organizacji jak i mniej formalnych sposobach działania.
Po drugie tworzenie takiego lokalnej funduszu powinno mieć możliwość przyjmowania formy regrantingu – co w wielu miejscach jest już, z dobrymi skutkami, stosowane. Dlatego też prosty zapis uzupełniłbym informacją,
- każdy mieszkaniec i każda organizacja pozarządowa posiadająca siedzibę lub siedzibę oddziału w gminie ma prawo ubiegać się o wsparcie na swoje działania ze środków funduszu,
- dystrybucja środków funduszu może być przekazana jako zadanie zlecone organizacji pozarządowej,
- fundusz może przyjmować formę programu wieloletniego.
Dodatkowo, co bardzo ważne, sposób finansowania takich inicjatyw powinien być bardzo prosty. Tu np. możliwości przekazywania darowizn przez spółki czy forma dotacji w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 o finansach publicznych (Dz. U. 2021 poz. 305) mogłyby być punktem wyjścia do poszukiwania prostszych rozwiązań, szczególnie w zakresie rozliczeń, niż w ustawie o pożytku.
Zapraszamy do dyskusji.