Wolność zrzeszania się to nie wolność pozyskiwania środków publicznych!

Piotr Frączak w swoim artykule z 23 czerwca 2022 r. pt. „Wolność zrzeszania się to wolność od państwa, samotności i… fikcji!” poruszył wiele istotnych dla III sektora oraz dla społeczeństwa obywatelskiego spraw. Krytycznym okiem spojrzał na pozory społeczeństwa obywatelskiego, „walcząc” o zachowanie jego autentycznych założeń. Jest to jednak ograniczenie „prawdziwej” wolności, która jest wielowymiarowa.

Autor: Karol Gutsze

Piotr Frączak w swoim artykule z 23 czerwca 2022 r. pt. „Wolność zrzeszania się to wolność od państwa, samotności i… fikcji!” poruszył wiele istotnych dla III sektora oraz dla społeczeństwa obywatelskiego spraw. Krytycznym okiem spojrzał na pozory społeczeństwa obywatelskiego, „walcząc” o zachowanie jego autentycznych założeń. Jest to jednak ograniczenie „prawdziwej” wolności, która jest wielowymiarowa.

Zrzeszanie się wyrazem stadnej natury człowieka

Wolność zrzeszania się jest podstawową wolnością człowieka – ludzie są istotami stadnymi i „od zawsze” tworzyli stada: rodziny, plemiona, narody, grupy interesów. Stowarzyszenia czy fundacje są jedynie jednymi z wielu przejawów tego instynktu, ujętymi w specjalne ramy prawne i wspieranymi przez państwo – ze względu na swoje cele należące do obszaru pożytku publicznego. Jednak organizacje nie stanowią wartości same w sobie, dopiero realizacja przez nie „szczytnych” celów nadaje im wartość dla ogółu społeczeństwa. Jednak system prawny i finansowy wspiera cały III sektor, co stanowi podstawowy błąd logiczny prowadzący do tego, że organizacje czasem (często?) stają się „małymi firmami” realizującymi partykularne cele ich członków lub założycieli.

Idealny obywatel nie istnieje – nawet 100 lat później

Z zainteresowaniem przeczytałem przywołany przez Piotra tekst Marii Ossowskiej, w którym charakteryzuje ona idealnego obywatela w ustroju demokratycznym. Wolność zrzeszania, o której pisał Piotr, a także cytowany przez niego Przemek Żak („Wolność Zrzeszania Się. Jak o niej (nie) dyskutujemy”), nie może jednak w żadnym razie być ograniczona do osób, które mają: „aspiracje perfekcjonistyczne, otwartość umysłu, dyscyplinę wewnętrzną, aktywność, odwagę cywilną, uczciwość intelektualną, krytycyzm, odpowiedzialność za słowa, uspołecznienie, wrażliwość estetyczną i poczucie humoru”. Obawiam się bowiem, że przy takim ujęciu sprawy społeczeństwo w swojej większej części nadal „nie dorosło” do tego ustroju. Co więcej, ja do niego na pewno nie dorosłem (zgodnie z założeniami autorki). Dlatego też warto pamiętać, że Maria Ossowska przedstawia „obraz człowieka, jakiego mamy hodować”, a nie obraz realnego świata. W pełni zgadam się ze stwierdzeniem, że fikcja wolności może być gorsza niż jej ewidentny brak – hamuje ona pęd do działania, usprawiedliwiając bezczynność. Idąc tym samym torem, obraz społeczeństwa i relacji społecznych opierający się na wydumanym wyobrażeniu człowieka – obywatela jest obrazem fikcyjnym, a więc często szkodliwym. 

Demokracja też może wspierać niesprawiedliwość

Trudno jest zgodzić się z tezą, że demokracja nie może prowadzić do złych efektów, że nie może sprowadzić nas na manowce. Moim zdaniem, teza Przemka, że „Zdolności oddolnej wspólnej inicjatywy, zadbania o swoje potrzeby, kooperacji – to nie może prowadzić do złych efektów” jest błędna. Może prowadzić do złych efektów, jeśli odbywa się kosztem innych. Stąd też „optimum Pareto”, zgodnie z którym optymalny system to taki, w którym nie można poprawić niczyjego losu, bez jednoczesnego pogarszania sytuacji kogoś innego. W praktyce jednak często potrzeby „swoich” realizowane są kosztem „innych”. Dotyczy to także organizacji społecznych, ich otoczenia i podopiecznych. W realnym świecie ocena motywów i działań ludzi i organizacji może być dokonywana jedynie z zewnątrz, przez niezależnych obserwatorów, widzących szerszy kontekst. I tak będzie ona jednak w dużym stopniu zależała od punktu odniesienia oceniających.

Wsparcie dla realizacji celów – a nie podmiotów „społecznych”

Nie wiem jednak, dlaczego (jak pisze Piotr) niewłaściwe miałoby być tworzenie organizacji, których celem byłoby zaspakajanie potrzeb społecznych, przy jednoczesnym zapewnieniu „bezpieczeństwa (bezpiecznego zatrudnienia, spokojnej działalności, stałego finansowania itp.)”. To przecież ważne, by osoby realizujące zadania publiczne w ramach wspieranego przez Państwo systemu miały poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie jednak nie widzę najmniejszego powodu, by każda organizacja społeczna lub „społeczna” miała mieć zapewnione wsparcie i bezpieczeństwo ze strony władz publicznych, tylko dlatego, że deklaruje realizację ważnych społeczne celów (system nie przewiduje szerokiej weryfikacji działań realizowanych w ich ramach). Owszem, finansowanie badań i wdrażania innowacji może być ważnym celem społecznym, jednak stanowi niewątpliwy margines działalności Państwa. Ciekawym krokiem jest weryfikacja wniosków złożonych do rządowego programu dotacyjnego pod kątem zgodności z politykami Państwa. Nie chciałbym w tym miejscu komentować sposobu przeprowadzenia takiej weryfikacji (która miała miejsce w jednym z tegorocznych konkursów), a tylko zwrócić uwagę na fakt, że jest to możliwe i jako pomysł wręcz wskazane – oczywiście przy zachowaniu jasnych reguł i transparentności postępowania.

Prawdziwa wolność: dyskusja i gotowość do zmiany

Konkludując, moim zdaniem wolność zrzeszania się nie powinna być w żaden sposób ograniczana (z pominięciem skrajnych, zabronionych prawem przypadków). W pełni zgadzam się z Przemkiem, że „dyskusja, której brak – pozwoliłaby na otwarte podejście do tematu ram prawnych funkcjonowania organizacji pozarządowych w Polsce”. Bez niej nadal będziemy udawali, że tworząc organizacje pozarządowe budujemy „społeczeństwo obywatelskie” (lub „hodujemy człowieka” tworzącego to idealne społeczeństwo), a skomercjalizowane i/lub zbiurokratyzowane organizacje stanowią filary tego społeczeństwa. Tworzymy w ten sposób niebezpieczną fikcję, która pozwala nam z samozadowoleniem patrzeć na obecne status quo i spokojnie czekać na zmianę charakteru ludzkiego, na którą czekamy już co najmniej od 100 lat. Może jednak to o to nam chodzi?

Wsparcie III sektora realizacją polityk Państwa

Wolność zrzeszania się to nie wyraz artystycznego piękna, ale zaspokojenie jednej z najbardziej podstawowych potrzeb człowieka. Jej ograniczanie jest ograniczaniem ważnej sfery życia społecznego. Niemniej jednak wspieranie wytworów tej wolności stanowi przedmiot świadomej polityki Państwa i moim zdaniem, może (a także powinno) być kształtowane w sposób realizujący politykę Państwa, bez tworzenia zbędnej fikcji.

Masz zdanie na ten temat? Odezwij się: p.fraczak@schuman.pl