Wprowadzenie
Tym, co w zorganizowanej działalności społecznej jest często niedoceniane, a jest jednym z kluczowych warunków skuteczności, jest pamięć instytucjonalna. Organizacja, a w szerszym wymiarze cały sektor pozarządowy, jeśli ma uczyć się na własnych doświadczeniach, musi je pamiętać i analizować. Inaczej przy każdym kolejnym działaniu (projekcie) musi od nowa potykać się na tych samych błędach. Przypływ coraz to nowych organizacji (bez sektorowej pamięci instytucjonalnej), a także duża rotacja kadr w organizacjach już istniejących powodują, że często dajemy się nabierać jak dzieci na ładne słówka i obietnice. Dlatego przypomnimy Wam, jak to z tym NIW-em było… Ale nasz „storytelling” zaczniemy nie od faktów – te przedstawimy chętnym później – ale od bajki inspirowanej twórczością Konopnickiej (pamiętacie jak to ze lnem było?), braci Grimm i pana Perrault… i NIW-u.
Autor: Piotr Frączak
Bajka o Kopciuszku i Złym Wilku
W pałacu u królowej Transformacji
Dawno, dawno… a może i nie tak dawno temu organizacje pozarządowe, ta niechciana córka transformacji systemowej, przy końcu stołu zwykle były sadzane. Na honorowych miejscach partie polityczne ugaszczano (same sobie miejsce mościły). Dalej samorządy lokalne siadały, pewne bogatego wiana. Za nimi obrażone wiecznie na siebie rodzeństwo (związki zawodowe i organizacje pracodawców), które co prawda bez większego posagu, ale za to z dużymi wpływami, o swoje interesy (czy to razem, czy osobno) umiały zadbać. I dopiero na końcu ona, tylko od wielkiego dzwonu do pańskiego stołu dopuszczana, bo na co dzień raczej „przynieś, podaj, pozamiataj”… Gdy lud głodował, w kuchni groch z kapustą w kotłach mieszała. Gdy wielka powódź przyszła, to dalej ją ze ścierką do sprzątania zaganiano. Gdy zaraza się pojawiła, szyła maseczki i pomocą sąsiedzką musiała zastępować tych, którzy z pomocą zwlekali. Gdy na sąsiada straszny zbój napadł i jego żonę, dzieci, inwentarz trzeba było ratować, to ona pierwsza, nie patrząc na koszty, rzuciła się na pomoc.
Ale jak była ostatnia, tak jest nadal.
Panna na wydaniu
A przecież i nasz Kopciuszek miał marzenia. Śnił o królewiczu z bajki, który odmieni jego los. Doceni i serce, i urodę. Bo dotychczas wszyscy tylko próbowali wykorzystać bezinteresowność Kopciuszka – podrzucić do prania brudy i zapomnieć zapłacić za usługę. Ale Kopciuszek nie był pamiętliwy (może po prostu miał krótką pamięć) więc co się ktoś tylko do niej uśmiechnął, już uważała go za przyjaciela, a nawet gdy nie dotrzymał tego, co obiecał, umiała i to sobie niesprzyjającymi okolicznościami wytłumaczyć. I tak mijały lata, aż pojawił się na białym koniu kolejny rycerz, który mówił bez ogródek: Wykorzystują cię Kopciuszku, nie doceniają cię. A ja ciebie docenię. Chodź do mnie, a niczego ci nie zabraknie.
Łaska pańska
To powiedziawszy, a zrobił tak. Zaprosił Kopciuszka na rozmowy. Z całą szczerością przedstawił mu jego złą sytuację. Zapłakał Kopciuszek nad swym losem i z nadzieją spojrzał na swojego wybawiciela. Ten pochyliwszy się nad nim, zapytał, czego mu potrzeba. I mówił Kopciuszek, mówił i mówił, a Wilk, bo to on, jak się już zapewne domyślacie, był tym wybawicielem, znudził się po kilku minutach. Zmiany są konieczne – sam to przecież powiedziałem, ale będziemy to robili po mojemu. Przede wszystkim dam ci, Kopciuszku, pomocnika. Będzie on – naturalnie pod moim czujnym okiem – dbał o twoje interesy. Ty pracuj resztą on się zajmie. Twoich pomysłów wysłuchałem, ale do niczego nie są mi one potrzebne. Mam własny pomysł. Obok ekonoma, yyy… to znaczy pomocnika, dam ci do pomocy przyrodnie siostry (no cóż, z pewnych, powiedzmy gatunkowych, powodów raczej młode wilki). Na razie więc wszystko zostanie tak jak było, ale my, świadomi twoich wielkich potrzeb, zwiększymy środki na twoją działalność. Oto będą i miotły pozłacane, i ścierki do podłóg z atłasu, i wodę do prania ze świętego źródełka ci dostarczymy. Pamiętaj tylko, kto to wszystko dla ciebie zrobił, bo z niewdzięcznicami nie chcemy nic mieć do czynienia. Dane ci do pomocy siostry zrobią, gdyby było trzeba, wszystko, czego zażądamy. Zaś ekonom będzie baczył pilnie, kto zasłużył na dodatkowe środki…
Nadzieja Kopciuszka
No i Kopciuszek jak dawniej macha ścierą. Z rzadka co prawda, ale jednak czasem dostaje poza kolejnością dodatkowe środki czystości wraz z propagandową ulotką Wilka. Na salonach zaś zastąpiły go młode, raczej do pracy niechętne wilczyce, które jednak mając węch doskonały (czują pismo nosem), bardzo chętnie pomagają…. w wydatkowaniu środków, bo w końcu wydawać każdy umie. A Kopciuszek ciągle pamiętając ten uśmiech zrozumienia, ten zatroskany ton, powtarza, że przecież na to, co robi, jest teraz więcej pieniędzy, że ktoś go w końcu docenia… Będę robiła to, co robiłam do tej pory – mówi sobie. Tak jak do tej pory. Jednak teraz mam już przecież opiekę, co prawda więcej na razie strofowania niż wspierania, raczej karmi się i przyucza młode przyrodnie siostry, by mogły odgrywać moją rolę… Ale jeżeli będę się jeszcze bardziej starała, jeśli wykażę się lojalnością, to może kiedyś stać mnie będzie na lepsze środki czystości, lepszy sprzęt do sprzątania. I to wszystko dzięki dobrej zmianie zaproponowanej przez Wilka, który przecież nie chce mnie zjeść, nie jestem bowiem Czerwonym Kapturkiem, na którego on czyha. A że on nie jest wymarzonym księciem z mojej bajki? Cóż, nikt nie jest doskonały, a życie to nie bajka. Nie narzekam więc, tylko dalej robię swoje. Nadzieja bowiem umiera ponoć ostatnia, zawsze może się jeszcze trafić jakaś dobra wróżka.
Prawdziwa historia powstania NIW-u
Czytaj: Kliknij